Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
daga
Gość
|
Wysłany: Nie 12:04, 01 Lip 2007 Temat postu: chcę się zaciągnąć! |
|
|
a więc chciałabym się zaciągnąć ;]
jestem daga (co poniektórzy mogą mnie znać) mam 15 lat i nie jest to moja pierwsza seria, w której będę (o ile mnie będizecie chciały) pisać.
aktualnie piszę w roseville.
bohaterka: Angelina Bernathan
wiek: 17 lat
aktorka: Keira Knightley ( nie jest zajęta chyba więc jeśli jest taka możliwość).
moja twórczość... eh nie ma się czym chwalić niestety, ale jak nie będę pisać to się nie naucze ;]
No więc zaprezentuje po troszku kilku moich "dzieł":
PIERWSZE DZIEŁO
(kawałek pierwszego rozdziału z opowiadania dla serii magicznej, która jest aktualnie zawieszona, jak kogoś zainteresuje to tu proszę adres mojego bloga: elizabeth-dawson-sc.blog .onet. pl/ )
Wieczór. Wellington - stolica Nowej Zelandii. Dom państwa Lear. Mieszkałam z nimi, bo moi rodzice, znani aurorzy, musieli wyjechać na trzy letnią delegacje z Ministerstwa. Jednak od wyjazdu mamy i taty mineły już ponad cztery lata. Z miesiąca na miesiąc data powrotu przekłada się na późniejszą. Bardzo kocham rodziców i bardzo za nimi tęsknie, ale wierze, że już wkrótce ich zobacze, i że znowu będzie tak jak dawniej, że już na zawsze będziemy razem.
***
Siedziałam w moim nowym, przytulnym pokoju na poddaszu i oglądałam album ze zdjęciami. Były to zdjęcia z przed trzech lat. Z Akademi Magii Bauxbatons, do której uczęszczałam od kąd ukończyłam 11 lat. Fotografie przedstawiały uśmiechające się dziewczynki ubrane w błękitne mundurki, były to moje koleżanki. Ja również uśmiechała się do zdjeć. Wspominałam czasy w których byłyśmy wszystkie razem. Mimo iż swoich kumpeli nie widziałam zaledwie dwa miesiące - przez wakacje, które właśnie dobiegały końca - to dla mnie wydawało sie to wiecznością. Tęskniłam za nimi i to bardzo, wiedziałam, że najprawdopodobniej już nigdy nie będzie nam dane się spotkać w kąplecie. Francja - gdzie wcześniej mieszkaliśmy - leżeła daleko od Nowej Zelandii. Na szczęście jest Mischa - córka Learów. Razem z nią prezniosłam się tu i razem z nią poszłam pierwszy raz do nowej szkoły. Fakt, że nie była sama bardzo podniósł mnie na duchu.
Poczułam pragnienie, dlatego schowałam album pod poduszkę, gdzie znajdowało się także zdjęcie mamy i taty. Wychodząc z pokoju usłyszałam szepty rodziców Mischy dobiegające z kuchni na dole. Delikatnie zamknęłam drzwi, tak aby nie trzasnęły. Przykucnęłam na najwyższym schodzie i zaczęłam podsłuchiwać.
- Kiedy jej to powiemy? - zapytała męża pani Jessica.
- Co? - wyszeptał pytająco pan Lear czytając jakąś magiczną gazetę.
- Nie udawaj. Dobrze wiesz o czym mówie. Już najwyższy czas.- odpowiedziała mu żona, a w jej głosie dało się słyszeć nutę zdenerwowania.
- Ustaliliśmy, że powiemy jej to gdy bedzie miała 17 lat. Gdy skończy szkołę. - odkładając gazetę na stół.
- Będzie miała do nas żal, że tak długo ukrywaliśmy to przed nią! - niemal krzyknęła.
- Ciszej. Jeszcze usłyszy.
- Przepraszam.
- Nie musimy jej tego mówić wcale. Jeśli jej to powiemy i tak będzie miała do nas żal. Nie o to, że nie powiedzialiśmy jej od razu, ale o to co zrobiliśmy.
- Ale musimy jej to powiedzieć! - powiedziała przez łzy pani Lear - Ona jest dla mnie jak córka. Nie możemy już dłużej jej okłamywać!
- Musimy. Jeżli jej o tym powiemy to niedość, że ona nas znienawidzi, to znienawidzi nas jeszcze Mischa. Wiesz jak one się przyjaźnią. Mówią sobie wszystko. A nasza Mischa nie może o tym wiedzieć!
- Do końca życia będziemy okłamywać naszą jedyną córkę? Myślisz, że to najlepsze wyjście?
- To narazie jedyne wyjście. - Josh podszedł do Jessicy i przytulił ją - Będzie dobrze.
Była zszokowana. Przecież wszystko wskazywało na to, że to właśnie przede mną Learowie ukrywają jakąś okropną tajemnice. Nie wiedziałam co o tym myśleć. W mojej głowie kłębiły się tak różne uczucia. Strach i niepokój przeplatały się ze smutkiem i zdziwieniem. O co mogło chodzić? Co rodzice Mischy - ludzie z którymi mieszkałam już od kilku lat - mogli wyżądzić mi złego. To przecież musi być jakaś pomyłka. Napewno nie chodziło o mnie... Ale jeśli nie o mnie, to o kogo?
- Co ty robisz? - usłyszałam znajomy głos Mischy za plecami.
- Mysza! - wstałam i mocno przytuliłam przyjaciółkę.
- Podsłuchujesz rodziców? - uśmięchnęla się i zerknęła przez szparę - Nie ładnie - dodała żartobliwie.
- Nie podsłuchuje... - broniłam się zmieszana - Ja... Ja... Spadło mi coś i chciałam to podnieść...
- No, no a gdzie to jest - słowo "to" podkreśliła akcentem.
- Eee... To jest... To jest w mojej kieszeni! - odparła, nabierając pewności siebie.
- Tak tak ty się nie broń - zachichotała cicho opierając się na mnie. Straciła równowagę i ledwo oparłam się o barierkę schodów.
- Ktos tam jest? - zawołała głucho Jessica.
Nie słyszac odpowiedzi zmarszczyła czoło. Chcąc wyjść na schody mąż ją przytrzymał:
- Nie ma tam nikogo Jess, przesłyszało ci się, kochanie - i lekko musnął jej usta.
Przez chwilę stałyśmy bez ruchu po czym wyszeptałam:
- Dzięki.
Mischa uśmiechnęła się do mnie:
- Drobiazg. Dobranoc.- Po czym odeszła do swojego pokoju.
Ja jeszcze nachwilkę stałam zamyślona bez ruchu, lecz po chwili również poszłam spać
DRUGIE DZIEŁO
(kawałek mojego nigdzie nie publikowanego opowiadania... miała powstać książka, ale narazie pomysł przechodzi zastój; również magiczne opowiadanie)
- Mówiłaś, że możecie oprowadzić mnie po okolicy, więc pomyślałam... - czarnowłosa czternastolatka rozmawiała z kimś przez telefon chodząc po dużym, nie do końca umeblowaym pokoju na poddaszu, w którym było pełno pudeł różnej wielkości. Podeszła do jednego z nich i zaczeła rozpakowywać jego zawartość.
- Tak. Super. To gdzie i o której? - zapytała bez entuzjazmu. W jej czarnych jak węgiel oczach dało się zauważyć smutek. Nic dziwnego. Właśnie przeprowadziła się z niewielkiej wsi pod Warszawą, gdzie spędziłą całe dotychczasowe życie do wielkiego miasta. Przeprowadzka była konieczna, gdyż jej rodzice chcieli otworzyć kolejną firme. Nie było to możliwe tam, gdzie dotychczas mieszkali, dlatego przyjechali tutaj. Jako prezesi kilku firm projektujących drogie ubrania dla młodzieży bardzo dobrze zarabiali, dlatego ich nowym domem stała się wielka, piękna willa z basenem an obrzeżach miasta.
- Dobra, to jesteśmy umówione. Za pół godziny na parku, tak? - spytała dziewczyna patrząc na zegarek, po czym wróciła do rozpakowywania pudła. Wyciągała z niego książki i powoli, jedną ręką próbowała je układać na półce, bo w drugiej trzymała telefon komórkowy.
- Ja? Rozpakowuje właśnei swoje rzeczy... A ty? - spytała z grzeczności, bo tak naprawde wcale ją to nie interesowało. Po wyłożeniu z pudła wszystkich książek, których miała bardzo wiele, na jego dnie pozostał seledynowy pamiętnik. Dziewczyna położyła telefon na ziemi, mimo iż koleżanka nadal opowiadała co robi i wzięła pamiętnik do rąk. Najpierw przycisnęła go do piersi zagryzając wargi, a następnie kluczykiem, który miała zawieszony an bransoletce otworzyła maleńką kłódkę, która chroniła przed przeczytaniem zapisków przez niepowołane osoby. Po otwarciu z pamiętnika wyleciało zdjęcie. Była na nim ta właśnie zcarnowłosa dziewczyna w towarzystwie blond włosej koleżanki i dwóch kolegów. To byli jej przyjaciele. Na policzkach oglądającej zdjęcie pojawiły się łzy. Nie były to łzy szczęścia, które niekiedy pojawiają się u nas w chwilach, gdy zobaczymy na jakiejś fotografi bliskie nam osoby. W takich chwilach najczęściej odwiedzamy je... W tym przypadku nie było to możliwe. Dziewczyna wiedziała, że może już nigdy nie zobaczyć swoich przyjaciół, bo dzielą ich teraz setki kilometrów. Jeśli nawet udałoby jej kiedys spotkać się z nimi to i tak najprawdopodobniej więzy przyjaźni przez czas, w którym się nie widzieli zdążyły by się poluzować. Jedno jest pewne. Już nigdy nie będzie tak jak dawniej.
- Nicky! - wołał dizewczyne jakiś kobiecy głos.
- Już idę! - krzyknęła Nicky. Zamknęła pamiętnik i schowała go pod poduszkę. - Kocham Was i nigdy nie zapomne. - szepnęła uśmiechając się do zdjęcia, które po chwili położyła na szafce nocnej. Wychodząc z pokoju zauważyła leżący na ziemi telefon.
- No to po spotkaniu. - powiedziała sama do siebie ze skrzywioną miną. Podniosła komórkę z ziemi i już miała ją schować do kieszeni, gdy zauważyła, że połączenie jest nadal aktywne.Przyłożyła telefon do ucha i ku swemu zdziwieniu usłyszała głos koleżanki, która właśnie opowiadała, gdzie dziś pójdą.
- Monika... - przerwała jej wreszcie - Przepraszam, ale ja już muszę kończyć. Dozobaczenia... - zerknęła na zegarek - ...za 15 minut.
Włożyła telefon do kieszeni po czym wyszła z pokoju.
- Nickol! - wołanie dobiegało z dołu.
- Już, już... - powiedziała dziewczyna schodząc po schodach pokrytych pięknym, ozdobnym dywanem. Przeszła przez wielki, luksusowo umeblowany salon i weszła do kuchni, gdzie czekała na nią zniecierpliwona pani Lam - niania dziewczyny.
- Ile cie można wołać? - zapyatała ze zdenerwowaniem starsza, pulchna kobieta o ciemno brązowych włosach upiętych w koka.
- Przepraszam nianiu. Rozmawiałam z koleżanką. Umówiłyśmy się za 15 minut w parku. Oprowadzą mnie po mieście. A o co chodzi?
- W takim razie już o nic. - odpowiedziałaz uśmiechem nianiazmywając naczynia - Twoi rodzice prosili mnie, sbym cie gdzieś zabrała, ale jeżeli już się umówiłaś...
- Sami nie mogą mnie nigdzie wziąść? - zapytała z nutą smutku w głosie.
- Dziecko... - starsza kobieta próbowała jakoś to wytłumaczyć.
- Nie jestem już dzieckiem. - przerwała jej Niki podnosząc głos. - Wogóle nie zależy im na mnie.
- Nie mów tak. To nie prawda! - niania położyła swą dłoń na ramieniu Nikoli.
- To smutne, ale to prawda. Oni nie mają dla mnie ani chwili czasu.
- Bo pracują i to dzięki temu masz taki piękny dom.
- Dom? Budynek sam w sobie nim nie jest. Dom to kochający rodzice, którzy są przy swoim dziecku zawsze wtedy, gdy tego potrzebuje. Ja nie mam domu. - powiedziała z łzami w oczach patrząc na panią Lam , która nie była w stanie wydusić z siebie słowa.
- Nie martw się. Ja się już z tym pogodziłam...- uśmiechnęła się do niani, która tak wzruszyła się tymi słowami, że była bliska płaczu. Patrzyły tak na siebie przez krótka chwilkę, bo Nickol przypomniała sobie o umówionym spotkaniu - Idę się przygotować do wyjścia.
mam nadzieje, że to Was przekona, jeśli nie to zapraszam jeszcze na moje opowiadanie w serii roseville: gabrielle-rickman.blog. onet. pl/
no to w nerwicy wielkiej czekam na odpowiedź.
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Audrey
Płatny zabójca
Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:07, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Wiedziałam, że skuszą Cię te kanapki, kakao, ciasteczka i Bąbolada.
Ja jestem na TAK choć mój głos jest średnio ważny.
Nesta sie kłania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
daga
Gość
|
Wysłany: Nie 12:07, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
jeśli mnie przyjmiecie to zmieniam aktorkę na Jenne Dewan jeśli można ;]
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Suze
Mafiozo Naczelny
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:08, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Jak dla mnie przyjęta.
Keira wolna.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
daga
Gość
|
Wysłany: Nie 12:10, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
oj Nestuś kochanie dzieki za poparcie ;]
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
daga
Gość
|
Wysłany: Nie 12:10, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
dzieki Suze! ;]
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Suze
Mafiozo Naczelny
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:11, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
Spoko x]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Audrey
Płatny zabójca
Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 248
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:16, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
daga napisał: | oj Nestuś kochanie dzieki za poparcie ;] |
Ja jestem zawsze za Tobą.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Flora
Mafiozo Naczelny
Dołączył: 29 Kwi 2007
Posty: 240
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:23, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
każdy głos u nas liczy się tak samo
daga, loguj się czyli witamy w serii
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
Suze
Mafiozo Naczelny
Dołączył: 02 Maj 2007
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 12:24, 01 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
TO ja szybko zablokuję temat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|